A miało być tak pięknie Patrząc we mnie widziałaś miraż A teraz bańka pęknie I zmażę każdy z twarzy twej wyraz Przecież widać gołym okiem Jak ranić mogę gdy tylko zapragnę Więc czemu smutnym wzrokiem Wybaczasz moją do ciebie pogardę Ocknij się To nie ja, to nie ja, ty nie widziałaś mnie Ocknij się To nie ja, to nie ja, ty nie widziałaś mnie Wszyscyście winni Od urodzenia Nie będę inny Nie będę się zmieniał A ty co tak patrzysz Znaj swoje miejsce Lepszego nie znajdziesz Całuj w podzięce Chleb masz na stole Dach nad głową Innych nie tykam Sam tylko z tobą Więc ciałem zapłacisz Lub wszystkim gdy zechcę Bo takie jest życie I nie będzie lepsze Przejrzyj się teraz we mnie W tafli mej widać każdą twą słabość Twej śmierci się nie ulęknę Dopiero beze mnie odnajdziesz radość A miało być tak pięknie Lecz próchno zbutwiałe pod korą kupiłaś A teraz bańka pęknie I zmażę każdy z twarzy twej wyraz Ocknij się To nie ja, to nie ja, ty nie widziałaś mnie Ocknij się To nie ja, to nie ja, ty nie widziałaś mnie Nieukochany Niedoceniony Niezrozumiany Przez świat porzucony W siebie wpatrzony Narcystyczny Amoralny Nihilistyczny Skrzywdzony przez bliskich Bo tak powiedziałem Jam wszechmogący Twą duszą i ciałem Bóg dał mi ciebie I przy mnie zostaniesz Nawet po śmierci Na zawsze razem Ocknij się Ocknij się Ocknij się I zostaw mnie