W szkole płakałeś, bo wszyscy cię bili W domu krzyczeli, że jesteś debilem Dziewczyny nie chciały się z tobą umawiać Siedziałeś na chacie, zwykła bidna pała Za głupi na jumę, za głupi na palanta Za trudna dla ciebie była każda praca Nie umiałeś myśleć, nie umiałeś marzyć Więc wstąpiłeś do Miejskiej Straży Wreszcie kimś zostałeś, na reszcie coś znaczysz Ubrany mundur, rozdajesz mandaty I frajerski uśmiech nie znika ci z twarzy Teraz jesteś kimś, jesteś w Miejskiej Straży Nie grałeś w piłkę, nie kradłeś w samie Nie jarałeś blantów w piwnicy skitrany Nie miałeś kolegów, byłeś ministrantem Nikt ciebie nie lubił, byłeś gówno warty Sfrustrowany cienias i chodzący kompleks Chciałeś coś z tym zrobić i wybrałeś dobrze Szukałeś przyjaciół i swojego miejsca Dla takich oszczańców jest właśnie Straż Miejska Wreszcie kimś zostałeś, na reszcie coś znaczysz Ubrany mundur, rozdajesz mandaty I frajerski uśmiech nie znika ci z twarzy Teraz jesteś kimś, jesteś w Miejskiej Straży Wreszcie kimś zostałeś, na reszcie coś znaczysz Ubrany mundur, rozdajesz mandaty I frajerski uśmiech nie znika ci z twarzy Teraz jesteś kimś, jesteś w Miejskiej Straży