My mind, my gun they comfort me Because I know I'll kill my enemies when they come ♪ Wielu dróg nie wybieramy sami Życie w gruz obraca nasze plany Jeszcze wczoraj byłeś z wszystkim już poukładany Teraz patrzysz na zgliszcza jak na plan "Nie do wiary" Uuuu - duchy przeszłości zawsze są za nami Kto rzadko wyciąga wnioski, wciąż chodzi z siniakami Szkoda jest czasu i zdrowia na pewne sprawy Więc ganiam się coraz rzadziej pod postem z klikaczami (oo) Do zdobycia mamy cały świat W sensie ten, co liczy się wciąż dla ostatnich z nas Balans między dorosłością, a gówniarskim ja Plansza poza PS Store to nie Mardi Gras Klik klik klak - życie znów przeładowuje broń Zza winkla słyszysz kroki, idzie nowy rok Chwilami łatwo nie mamy, lecz nie dygamy bo Obracamy na nasze ciosy, jak w aikido Czasem kroczysz sam dolinami, które skrywa ciemność Na najlepszych z nas pozostawia to na zawszę piętno Gdy upada świat nie wymagaj, żeby wstała świętość Bo gdy tracą twarz dobrzy ludzie, to zawracać ciężko (Oo) Parę chwil chciałbyś zatrzymać w miejscu Wiecznie żyć zachodem słońca w czerwcu Pory roku, co długie tak się wydają dziecku Dziś mijają Cię krócej niż przechodnie na przejściu Po zieleni przyjdzie żółć, po nich krwista czerwień Skapie z drzew, jakby ktoś im podcinał arterie Piękne, nawet w piekle są jaśniejsze dni Rzeczy gorsze, czy lepsze, zmiana zabierze Ci (Oo) Bliscy odchodzą jak z odpływem fale Bez niektórych część ciebie to zepsuty zegarek Dawne wskazówki bez duszy nie prowadzą w nieznane Tylko do pustki gdzieś między życiem a umieraniem Wyzbycie się przyzwyczajeń nie bywa łatwe Więc mimochodem i tak zerkasz na tarczę Na chwilę słabniesz, wróg zastawia pułapkę Tak dzień, za dniem - każdy podąża tu za własnym światłem Czasem kroczysz sam dolinami, które skrywa ciemność Na najlepszych z nas pozostawia to na zawszę piętno Gdy upada świat nie wymagaj, żeby wstała świętość Bo gdy tracą twarz dobrzy ludzie, to zawracać ciężko (ciężko, ciężko, ciężko...)