Gonie papierki na wietrze Gonisz papierki na wietrze Przecież ty znasz mnie najlepiej Wiem o czym myślisz, kiedy oczy zamykasz, zanim zasypiasz I gdy przed wyjściem, przy lustrze robisz makijaż Gdy w korytarzu znikasz i mijasz sąsiada w powietrzu Dior, Davidoff, Kors, Gucci, Saab, Beyance Wiem, że satysfakcji nie da Ci dziś przyjaźń A żaden wyraz, nie powie tego jak Twój grymas Kiedyś marzyłem jak marynarz, mieć dziewczynę wszędzie Gdzie płynę, dziś został sentyment i śpiew syren Centymetr i ten tyłek, wdech, wydech i ten tyłek Jest weekend przed świtem i ten tyłek Ale tę ślinę przełykiem i gdzieś idę, gdzie byłem Wciąż mi mówią – myśl o sobie! To już nie ten szczyp spod okien Bliskość kobiet, iskra – ogień, bo też mam to świństwo w głowie Ja i Ty jak Flinstonowie i co potem? Śpiew Syren, czy śmiech z synem? Śmiech przy Niej, czy śpiew Syren?! Gonisz papierki na wietrze, gdy mijają Ci najlepsze dni Nie przecz mi. Milady. nie przecz mi Dziś jest jeden z nich, a Ty zamieniasz wnętrze, w ten skrzep krwi Dziś jest jeden z nich!