Moja matka spała na żelaznym łóżku Na drewnianym łóżku tato spał Nam dawali chleba ledwie po okruszku A na dworze wielki wicher wiał I od tej pory (a-a-a-a-a) Za pół kilo gruszek (a-a-a-a-a) Za dwa pomidory (a-a-a) Śpiewam, bo muszę, bo muszę Śpiewam, bo muszę, bo muszę Śpiewam, bo muszę, bo muszę, muszę Raz dziewczynę moją chciałem pocałować Odwróciła głowę tłumiąc złość Powiedziała tylko "Lepiej mnie odprowadź W domu czeka na mnie inny ktoś" I od tej pory (a-a-a-a-a) Choć mam chorą duszę (a-a-a-a-a) Choć mnie serce boli (a-a-a) Śpiewam, bo muszę, bo muszę Śpiewam, bo muszę, bo muszę Śpiewam, bo muszę, bo muszę, muszę (a-a) Z końcem tego lata biegłem wielką drogą A przy drodze nie stał żaden znak Pomyślałem sobie dalej iść nie mogę Lecz mnie wyprowadził leśny ptak I od tej pory (a-a-a-a-a) Za pół kilo gruszek (a-a-a-a-a) Za dwa pomidory (a-a-a) Śpiewam, bo muszę, bo muszę Śpiewam, bo muszę, bo muszę Śpiewam, bo muszę, bo muszę Śpiewam, bo muszę, bo muszę