Nie umiem nawijać o tych mało smutnych rzeczach Wszystko dookoła, kurwa, tak bardzo przygnębia Robota, dom, szkoła, a potem i tak do piekła Chwila przyjemności kiedy zasiadam przed ekran I zapisuję co myślę, a myśli bardzo brzydkie mam Pochłaniamy litry czystej, staram się jej nie chłonąć sam I marzy mi się grać koncerty przed całą salą Choć nie wiem czy dam radę normalnie przed wami stanąć I marzy się mieć Camaro żółte z czarnymi pasami Przemierzyć Stany, wypić browara pod sekwojami Nie jaram Kali, ale spróbowałbym te z Jamajki Umieć jak Khabib, z lękami nie przegrywać już walki Złapać za rękę bibi nad Sekwaną, kupić mamie kolczyki Bratu rzucić na fajne auto, tacie powrót do ojczyzny Chciałbym żeby zobaczył dziadek jak jego wnuk jest zdolny Może gdzieś z góry patrzy może jest zadowolony Jedyne co zostaje mi to tylko te marzenia Pracuję ciągle żeby kiedyś doszło do spełnienia I chociaż świat to jedna wielka pierdolona zmienna Będę walczył o swoje, choćbym znowu miał klękać Jedyne co zostaje mi to tylko te marzenia Pracuję ciągle żeby kiedyś doszło do spełnienia I chociaż świat to jedna wielka pierdolona zmienna Będę walczył o swoje, choćbym znowu miał klękać Chciałbym mieć merca, chciałbym mieć zdrowie Nigdy więcej złamanego serca i skręconych kostek Na barkach umieć utrzymać rodzinę, mówię o każdej płaszczyźnie Wychować dzieci i na mecze jeździć ciągle za synem Mieć trzy gitary i grać, kota, konia i psa Pumę, słonia i lwa, do tego perkusja W małej chacie gdzieś w górach na bujanym krześle Zestarzeć się dobrze w spokoju ze szczęściem Jedyne co zostaje mi to tylko te marzenia Pracuję ciągle żeby kiedyś doszło do spełnienia I chociaż świat to jedna wielka pierdolona zmienna Będę walczył o swoje, choćbym znowu miał klękać Jedyne co zostaje mi to tylko te marzenia Pracuję ciągle żeby kiedyś doszło do spełnienia I chociaż świat to jedna wielka pierdolona zmienna Będę walczył o swoje, choćbym znowu miał klękać