Odpadam tam, już nie patrzę (już nie patrzę) Kolejny seans jak w teatrze (jak w teatrze) Kolejny slajd Widzę co dawniej (widzę co dawniej) Przeważnie tu walczę ze sobą mordo na mieście Niewidoczny cień stoi obok jak Johny Silverhand I częściej zaczynam się martwić mym smakiem i węchem Choć staram się być niepodatny na wszystkie te zewnętrzne brednie Ciągle tnę się ty nie wiesz, przecież nie widzisz blizn Ran na mózgu mam coraz więcej Na ciele brak cięć, sorry to nie mój film I nie walę w bęben co weekend jak wszyscy I śmiało potwierdzam, że czuję się lepiej I nie jaram skuna codziennie na wieczór Bo to nie dla wszystkich, ja trafiłem w deprę Odpadam tam, już nie patrzę (już nie patrzę) Kolejny seans jak w teatrze (jak w teatrze) Kolejny slajd Widzę co dawniej (widzę co dawniej) Odpadam tam, już nie patrzę (już nie patrzę) Kolejny seans jak w teatrze (jak w teatrze) Kolejny slajd Widzę co dawniej (widzę co dawniej) Widzę co dawniej, mogłem zrobić tu inaczej Widzę cierpienie, przy którym moje jest błahe Patrzę wciąż szerzej i szerzej otwieram japę I przekazuję kurwa moja uwagę To nie jest wypadek, że co chwilę płaczę do poduchy Nauczyłem się po prostu skruchy Stale trzymam się reguły, że po drodze wasze smuty przejmę I wykonam kurwa ruchy Mam te ruchy jakby gęstsze Jak te powietrze, którym oddycham ciągle I zamknę się w sobie gdy będzie potrzeba A pojemny jestem myślami rozciągnę Odpadam tam, już nie patrzę (już nie patrzę) Kolejny seans jak w teatrze (jak w teatrze) Kolejny slajd Widzę co dawniej (widzę co dawniej) Odpadam tam, już nie patrzę (już nie patrzę) Kolejny seans jak w teatrze (jak w teatrze) Kolejny slajd Widzę co dawniej (widzę co dawniej) Ciągle prowadzę tą walkę I ciągle walczę z własnym strachem Najbardziej to się tylko martwię Że kiedyś znajdę swoje ciało martwe To piękne, jak wiele może zmienić jeden dzień W moim życiu takich dni to było multum Ten stan kiedy wszystko traci sens Dla mnie jest walką o lepsze jutro Bity dla mnie są jak płótno, maluję po nich jak Salvador Dali I zapisuję plany, stany i bóle które przechodzą przez mej głowy bramy Ej zamilcz, kurwa, w lustro patrze czasem jak na trupa Ej zamilcz, kurwa, czasem chcę być sam a pokój mój często jak trumna