My nie dzieliliśmy cię między siebie wcale, Tylko kochali i z miłości szli na dno. Ja noszę w duszy mej twój jasny profil, Walu. Alosza dał wytatuować sobie go. A tego dnia na dworcu, gdyśmy się żegnali I gdy z rozpaczy serce biło mi jak młot. Do grobu – rzekłem – nie zapomnę ciebie, Walu, A ja tym bardziej – Alosza dodał w lot. I teraz powiedz, który z nas jest bardziej struty Miłością złą, której zabrakło dawno łez. On profil twój na swej piersi na wykłuty, A dusza moja skłuta nim od środka jest. Gdy wieczorami czuję w oczach ziarna piachu I gdy Alosza na mnie warczy – w garść się weź! - Ja odwarkuję mu – koszulkę ściągaj, brachu – I godzinami gapię się na jego pierś. A co cierpiących ludzi może uratować? Jedynie sztuka, tylko sztuka! Wierzcie w nią! Artysta kumpel znalazł się i przerysował Tatuaż twój z piersi Aloszy na pierś mą. I choć oczerniać ludzi brzydko - fakt to znany, Jesteś mi teraz bliższa, droższa niźli mu. Bo mój tatuaż znacznie bardziej jest udany. Jego to kicz, a dzieło sztuki to ten tu...