Przyjdziesz w upalny, skwarny dzień Pod złoty żytni bróg I legniesz jak liliowy cień U moich nóg W stęsknioną pierś — tchniesz wonny dech Na skroń spaloną złożysz dłoń Mym ustom podasz leśny mech Rozzłocisz wzrokiem mroczną toń Twój głos by srebrny sierp zadzwoni Gdy o dojrzały bije łan Pochylisz ku mnie miodny dzban Pić będę z twoich dłoni Przyjdziesz w upalny, skwarny dzień W dolinę kwiatów, traw i słońca Tam czekać będę z pieniem pień Tam staniesz wszystka piękna, drżąca Przyjdziesz w upalny, skwarny dzień Pod złoty żytni bróg I legniesz jak liliowy cień U moich nóg