Naszego życia schody mają cztery stopnie
Ale nigdy nie wiadomo tego, na którym się potknę
Depresja i woda dzielą jedną analogię
Nasilają się i zawsze naznaczają drogę w dole
Płynę sobie po tym morzu łez na arce, niczym Noe
I niemile mija mi czas na czekaniu aż potopnę
Ziemia chyba nowa moje paranoje wchłonie
Ale jakie by nie były, to tylko pareidolie
Jeśli życie to są puzzle, jestem tym, co nie pasuje
Mimo tego nie pasuję, no i wchodzę w nową turę
I próbuję tu jak umiem, by tu dopasować puzzel
Czuję smutek i dziękuję, mimo tego, ci za pustkę
Za te puste pokoje, łez powylewany strumień
Depresjo, dziękuję
Znane grube fobie, lek, pot i lęk walę w trumnie
Chcę serio je unieść
Na obiad to, co zabite, ej
Na deser to, co zabija, ej
Ja Prozac nocą zapiję, ej
Sam w dresie, idąc na bilard, ej
A proza młodość zabije, ej
W ten deseń, bijąc jak bila, ej
Tak ona, młot w kość za chwilę, ej
To test jest, tu glina
Młot w kość, młot w kość
Młot w kość, młot w kość
Młot w kość, młot w kość
Młot w kość, młot w kość
Młot w kość, młot w kość
Młot w kość, młot w kość
Młot w kość, młot w kość
Młot w kość, młot w kość
Поcмотреть все песни артиста