Nie wiadomo kiedy. Nie wiadomo skąd Kruczowłosa dziewka znowu się zjawiła Biała suknia, chusta, krwawy wianek, mak Kwiaty usychały kiedy przechodziła Złe ślepia, zły oddech, warkocze Ta rózgę swą trzyma już w dłoni Zaraza nieszczęsna znów kroczy I kogóż ta dzisiaj w zaświaty przegoni Czary, mary, hokuś, pokuś Dziksa, dwojca, krwawa nić Niech wykracze kogut stary Kto ma umrzeć, a kto żyć O nikim jeszcze śmierć nie zapomniała Cicha goniła. Kania porywała I komuż nosiła pod nieba wyżyny? Temu co wskrzeszał ludzkie omieciny Uciekaj dziewczyno. Ona sypie mak W tył się nie oglądaj. Nie odwracaj skroni Kiedy lęk poczuje bardziej jeszcze gna Kiedy lęk twój czuje bardziej jeszcze goni Dziecino uroczna nie zwlekaj Zrodzonaś była dla radości Więc z Cichą ty chmurą spowita Przez sen gonić będziesz w ciemności Śnić będziesz, że wcale nie trzeba oddychać Że cisza bez dechu to piękna muzyka Zanikać jak iskra ty będziesz do taktu I w skrzeblej postaci narodzisz się bratku O nikim jeszcze śmierć nie zapomniała Cicha goniła. Kania zabijała Nie patrzaj za nimi. Matrony szalone Przez Boga dane. Dla dzieci stworzone