Nie wezmę ze sobą zbyt wiele Właściwie nic nie zabiorę Tobołek będzie niewielki Tylko to, co nie jest skończone Po śladach znanych nie ruszę Choć kuszą swoją prostotą Nie zdradzę planów nikomu Znajdę nieznany mi kolor Może nic tam nie będzie Może to tylko fantazja Potrzeba poszukiwania Która mnie wzmacnia Może nic tam nie będzie Z pustymi wrócę rękami Potrzeba mi tego, by wzrastać Tak koniec świata wygląda Koniec, co jest też początkiem Chwilę się w nim poprzeglądam Sam, tylko z moim tobołkiem Wysypię z niego obłoki Wyciągnę strzępy, okruchy Najem się nimi do syta Nakarmię chęć, by znów ruszyć Może nic tam nie będzie Może to tylko fantazja Potrzeba poszukiwania Która mnie wzmacnia Może nic tam nie będzie Z pustymi wrócę rękami Potrzeba mi tego, by wzrastać Może nic tam nie będzie Może to tylko fantazja Potrzeba poszukiwania Potrzeba, która mnie wzmacnia Może nic tam nie będzie Z pustymi wrócę rękami Potrzeba mi tego, by wzrastać Może nic tam nie będzie Może to tylko fantazja Potrzeba poszukiwania Która mnie wzmacnia Może nic tam nie będzie Z pustymi wrócę rękami Potrzeba mi tego, by wzrastać