Omijam łączenia chodnikowych płyt Księżycowy przemarsz przez warszawski świt Ponad prawem ciążenia, kiedy mówią jak żyć Spokojnie z ramienia strząsam gwiezdny pył (pył, pył, pył...) ♪ Czasem trzeba uczynić wielki krok Co dla ludzkości znaczy mniej niż nic U kresu nocy zdobyć srebrny glob Za dramatyczną rolę Nie gonię pierwszych miejsc Dobrze się czuję na własnym Najbardziej lubię śmiech którym się śmieją ostatni Ciężko ląduję gdzieś aż przed oczami mam gwiazdy Lecz muszę znowu się wznieść jak Apollo ♪ Na ulicach nie ma nikogo prócz nas Dziewicza planeta, staropraski brzask Niech sobie ucieka urojony czas Ze schodów do nieba po poręczy zjazd (zjazd, zjazd) Czasem trzeba uczynić wielki krok Co dla ludzkości znaczy mniej niż nic U kresu nocy zdobyć srebrny glob Za dramatyczną rolę Nie gonię pierwszych miejsc Dobrze się czuję na własnym Najbardziej lubię śmiech którym się śmieją ostatni Ciężko ląduję gdzieś aż przed oczami mam gwiazdy Lecz muszę znowu się wznieść jak Apollo