Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory Mojej najmilszej cory! Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie, Żalu mi przydajecie? Już ona członeczków swych wami nie odzieje Nie masz, nie masz nadzieje! Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany... Już letniczek pisany I uploteczki wniwecz, i paski złocone, Matyczne dary płone. Nie do takie łożnice, moja dziewko droga, Miała cie mać uboga Doprowadzić! Nie takąć daćobiecowała Wyprawdę, jakąć dała! Giezłeczkoć tylko dała a lichą tkaneczkę; Ojciec ziemię brełeczkę W główki ziemie brełeczkę W głowki włożył - Niestetyż, i posag, i ona W jednej skrzynece zamkniona!