Ty to wzywający co dzień głos Do piekła wprost, do nieba wprost To cena, którą za swój los Zapłacić mam Ty, złota uroda letnich dni Grudniowych mrozów srebrne łzy Wiosenny bez, jesienny wiatr To przeznaczenie, to mój świat Ty to żar i lód i biel i czerń Nadziei błysk i w sercu cierń To każdy mój zmieniony dzień W piekło lub raj Ty, radości skro, przyczyno łez Wciąż myślę jak to z tobą jest Czy jeszcze sto i jedną twarz Ukrytą masz Bo, bo gdy do szczętu zwątpię już Przed czarnym jutrem kryjąc się jak tchórz Gdy każdą, każdą z mych dróg skryje cień Ty wspomnisz te gwiazdy, co świeciły nam Światu na przekór mnie odnajdziesz tam I wyczarujesz znów nadziei dzień Ty, ktoś kto mi wszystko przetrwać da I poznać szczęścia smak do cna I razem powędrować na Dobre i na złe Ja nie umiem żyć gdy ciebie brak Pragnę od świtu patrzeć jak Uśmiech przesyłasz mi spod rzęs Mojego życia sens – to ty Ty, ty