Jeśli ruszysz kiedyś w góry I usłyszysz kawek płacz Lub zobaczysz w locie kruka Szarpanego tam przez wiatr Pójdziesz po rozkwitłym wrzosie W zachodniego wichru szloch To zrozumiesz Gdzie naprawdę drzemie zło Odkąd chciwość jedną władzą Na tym świecie stała się To w mamony rytuale Ludzie wywołali je Nieśmiertelne nad moralność W imię zysku każdy czyn To demony, które trzęsą światem tym Oprzeć się im nie dasz rady Gdzie nie spojrzysz tam ich znak To, co było nieskalane Toczą jak złośliwy rak Plecy zgięte pod ich batem Prawdę zmiażdżył już ich but A królowie padają im do nóg Na ich służbie ludzki umysł Co obmyśla w każdy dzień To, co łatwe miało być Naszą śmiercią staje się W kolorowych logo widzie Nie dostrzegasz wzrokiem swym Jak trucizna wolno sączy się do żył Za wygodę sprzedajemy Swoją wolność, swoją twarz Rany w ziemi rozdrapane Hodowlanych zwierząt płacz Dłonie dzieci spracowane Krew z ich palców na nasz grób Zło i próżność nad ich męką biorą ślub Dziś przeklinam barwne logo Gdzie demonów miana tych Exxon, Chevron i Monstanto, Walmart, Bayer czy BP Łańcuchami swej chciwości Zaciskając Gaję w krąg Ciało matki pod ich jarzmem trawi trąd Dziś przeklinam barwne logo Gdzie demonów miana tych Exxon, Chevron i Monsanto, Walmart, Bayer czy BP Łańcuchami swej chciwości Zaciskając Gaję w krąg Ciało matki pod ich jarzmem trawi trąd