Czuję się trochę nieswojo, gdy z twoim idolem przybijam se grabę
Kiedyś kazali ci na mnie uważać, teraz mam twoją uwagę
To same mordeczki, co chciały jedynie się bujać ze składem, yo
Te same mordeczki, kiedyś to, kurwa, tylko pluły jadem, yo
Się skonfundowały pedały, że Papa Fenciszek wychodzi na ludzi
Nie muszą mnie lubić, sam sobie jestem powodem do dumy, yo
Dla mamy i taty to będę, jak pospłacam te wszystkie długi, yo
A od moich ludzi mam kurwa gwarancję
Że nie dadzą mi się pogubić (nie, nie)
Mam cię polubić? Nie, nie
Nienawidzę ludzi, nie, nie
Nienawidzę ludzi, nie, nie
Mam się pogubić? Nie, nie
Mam cię polubić? Nie, nie
Nienawidzę ludzi, nie, nie
Nienawidzę ludzi, nie, nie
Nie szukam znajomych, bo jestem na to chyba zbyt przyjacielski
A ty chcesz się tylko wyświetlić, pokazać światu swoje nowe metki
Dla ciebie to prestiż, dla mnie to sygnał, że jesteś za tępy (yeah)
I lepiej odetchnij, boję się, że zaraz siądziesz na świecznik
Zamiast atencji zyskujesz mą zniewagę, yeah
To Papa Fencik, wąsaty, chudy karzeł, yeah
Jak nie masz bletki, to chyba cię obrażę
Bo mi tak wjeżdżasz na fazę, że dziś chyba wszystko spalę i chuj
Szarpane nerwy, codziennie ich doznaję, yeah
Ludzie są tępi, zgubili swoje zdanie, yeah
Szukajcie treści, tam gdzie rzucam atrament
A to, co po mnie zostanie, się wymaże na spontanie i chuj
Puste butelki i puszki, puste samary
Zaglądam do mojej pustej lodówki, gdzie te kalmary? (Nie wiem)
Na mieszkaniu nowi ludzie, dawno nie mieszkam u starych (nie, nie)
Zdrowe życie jak żarcie w fast foodzie, ale zostaw nas samych
Nienawidzę jak piszą znajomi, którzy nimi nigdy nie byli
Dla was nigdy nie będę miał czasu i nie mam go również w tej chwili
Nie szukam nowych koleżków, starzy koleżcy by za mnie zabili
Co by się nie działo, to za mną staną i ja zawsze stanę za nimi
We mnie jest coraz więcej miłości i tym samym mniej nienawiści
Od rana pod wpływem liści, piszę i wierzę
Że muszę się ziścić (ziścić)
Normalne, prawdziwe ziomy, twoi ziomale są nikim (nikim)
Zostaną z tobą tu przez jeden moment
Jak mój numer z legendą polskiej muzyki
Oblałem wszystkie egzaminy w życiu, bo poszedłem zajebać browiec
Zawsze nie mogłem się skupić
Więc teraz skupię wszystkie oczy na sobie
Mógłbym wstać o 15 i zajebać tabsy
Ale wstaję o ósmej i nakurwiam rapsy, bang!
Nakurwiam rapsy
Nakurwiam rapsy
Nakurwiam rapsy
Nakurwiam rapsy
Поcмотреть все песни артиста