Też błądzę w ciemności, ale koniec końców Urodziłem się po to, żeby chodzić w słońcu Dzień był słoneczny, odwiedziłem bar mleczny Zjadłem kotlet jajeczny i przyjebałem w śmietnik na wstecznym Błąd niebolesny, bo lakier był i tak konieczny Minąłem parę przecznic myśląc kto jest, a kto nie jest wart obietnic To nie opłatek, a to nie taca jak się opłaca To jest praca, jak jest sprawa, to jest rasa Życie stres skraca Wczoraj nafta, więc miałem dziś kaca Ta pogięta blacha, nie będę płakać, bo ten automat wypłaca Nic? Dryń, dzwoni ktoś robi zakupy Byś lał w mordę goudy, jadł włoskie kluchy No i na ciuchy, na skróty w bramie dwa buchy Miałem zjeść racuchy, obrzydził mi je bej zapluty Który akurat tam sępił na ruchy Ja głuchy na prośby, a on czarny jak Bill Cosby Obok monopolowy, mordy dla hobby brali litr goudy Wszedłem, jeden uśpiony obaj nie mieli zbyt formy Lecz w sumie żaden z nich nie zdążył przekroczyć dziś normy Też błądzę w ciemności, ale koniec końców Jeśli chodzi o hajs, jestem jebaną maszynką Też błądzę w ciemności, ale koniec końców... Też błądzę w ciemności, ale koniec końców Jeśli chodzi o hajs, jestem jebaną maszynką Też błądzę w ciemności, ale koniec końców Urodziłem się po to, żeby chodzić w słońcu