Nigdy nie było tak trudno Nie wiem czy nie jest za późno Nie wiem gdzie będę jutro Patrzę w jej oczy jak w lustro Płynę przed siebie luźno Nie rzucam słów na próżno Nie tracę czasu, a Woo Wchodzi kiedy jest nudno Wiem, którą wybrać pigułkę Przecież nie jestem durniem Chcę wypełnić tę pustkę Potem przyjdzie czas na suspens Wszystko kiedyś się skończy Droga nabiera szybkości Dzień się zaczyna za wcześnie Noc mi dodaje lekkości Noc mi dodaje lekkości Noc mi dodaje lekkości Noc mi dodaje lekkości Mam coś, co nie dzieli a łączy Nie zostawiam nic na później Więc patrz! Płonę ogniem w nocy W dzień otwieram światła ujście! Mam coś, co nie dzieli a łączy Nie zostawiam nic na później Więc patrz! Płonę ogniem w nocy W dzień otwieram światła ujście! W dzień otwieram światła ujście! W dzień otwieram światła ujście! W dzień otwieram światła ujście! W dzień otwieram światła ujście! Nie słucham co jest modne I nie szanuję tych ziomków Co zwoje mają dobre Ale niedobry software Mam problem z tym gatunkiem Chcę o tym myśleć później Że uszy mają głuche A myśli mają próżne Nie czekam już na cuda I nie pozdrawiam wrogów Nie chcę się o nic prosić A potem cierpieć znowu Chcę cię przy swoim boku Niczego nie żałować Chcę móc po ciemnej nocy Rozpalać dzień od nowa Rozpalać dzień od nowa Rozpalać dzień od nowa ROZPALIĆ DZIEŃ OD NOWA! Mam coś, co nie dzieli a łączy Nie zostawiam nic na później Więc patrz! Płonę ogniem w nocy W dzień otwieram światła ujście! Mam coś, co nie dzieli a łączy Nie zostawiam nic na później Więc patrz! Płonę ogniem w nocy W dzień otwieram światła ujście! W dzień otwieram światła ujście! W dzień otwieram światła ujście! W dzień otwieram światła ujście! W dzień otwieram światła ujście! W dzień otwieram światła ujście!