Choć góry rzeki słonie i rumaki Blaski klejnoty ludzie głazy drzewa Zdają się tworzyć rodzaje nijakie Każde z nich przecie inną wartość miewa Gdy trzeba dawać głupiec skąpi sknerzy Gdy zaś nie trzeba majętnością szasta Ale źródło w lecie kipi nurtem świeżym Wiosną zaś do dna wysycha i basta Głupi tak mniema że w swym życiu wszystko Osiągnął tylko dzięki swej pilności Liże swą własną juchę stare psisko Lecz zdaje mu się że to szpik jest kości