Nie ma nic w tym świecie pewnego W którym dzisiaj przyszło ci żyć Nie ma nic tak bardzo ważnego O co chciałbyś dzisiaj się bić Smutne to, jednak fakt Twoje serce objął chłód Czy coś kiedyś ogrzać je zdoła? Chyba tylko cud Nic nie ma takiego Co kochać byś mógł Samotność jest jak bliski brzeg Przy którym toniesz Chociaż dobywasz resztkę sił By dotrzeć tam I nagle twoje serce wie to Już po sezonie Gdybyś dopłynął, też byś był Zupełnie sam Twoje dni są zwykłą iluzją Nierealne, lotne jak dym Zakończone gorzką konkluzją Który z nich potrzebny ci był? Jesteś jak zimny głaz Pogrążony w ciemnym śnie Czy ożyje on kiedyś na moment? Mało kto to wie Nic nie ma takiego Co kochać byś mógł Samotność jest jak bliski brzeg Przy którym toniesz Chociaż dobywasz resztkę sił By dotrzeć tam I nagle twoje serce wie to Już po sezonie Gdybyś dopłynął, też byś był Zupełnie sam Samotność jest jak bliski brzeg Przy którym toniesz Chociaż dobywasz resztkę sił By dotrzeć tam I nagle twoje serce wie to Już po sezonie (po sezonie) Gdybyś dopłynął, też byś był Zupełnie sam Samotność jest jak bliski brzeg Przy którym toniesz (toniesz) Chociaż dobywasz resztkę sił By dotrzeć tam I nagle twoje serce wie to Już po sezonie (po sezonie) Gdybyś dopłynął, też byś był Zupełnie sam