Wrzesień jak dywan Jakich nie bywa Często ostatnio Płowo-zielony Dywan zdobiony Słońcem dostatnio Pejzaż gorący Rżysk i stygnących Gwiazd w zimnym niebie Smutku, co zawisł Kluczem żurawi Pejzaż bez ciebie Dzień za dniem Sen za snem Pełnia i nów I słońce znów Noce i dni Wciąż nazbyt ładne Zmierzchy i Świty bezradne ♪ Rower zmęczony Płosząc gawrony Sunie drożyną Jedzie listonosz Już pod czerwoną Jest jarzębiną Na skwar narzeka Ma tylko przekaz Złotych 109 Tą samą drogą Wraca. Nikogo Pejzaż bez ciebie Dzień za dniem Sen za snem Pełnia i nów I słońce znów Noce i dni Wciąż nazbyt ładne Zmierzchy i Świty bezradne ♪ Na horyzoncie Topi się słońce W złocie czerwonym Rzeką nadpływa Siwa flotylla Mgiełek wieczornych Idę przez pole Gdzie dwie topole Drzewo przy drzewie Patrzą z wysoka W przestrzeń jak otchłań Pejzaż bez ciebie Dzień za dniem Sen za snem Pełnia i nów I słońce znów Noce i dni Wciąż nazbyt ładne Zmierzchy i Świty bezradne Chyba to sprawił Wrzesień, że prawie Nic już nie czuję Słucham, jak teraz Upał zamiera Ciszą pulsuje Pewno ci dobrze Gdzieś o tej porze Pewno przyjemnie A wokolutko Pejzaż bez smutku Pejzaż beze mnie ♪ Noce i dni O których nie wiesz Jesień i Pejzaż bez ciebie