Opuszczasz mnie, zmierzch w izbie szary Niechętnych nie wstrzymuje gości Mówisz: mrok kusi Mówisz: mrok kusi Mówisz: mrok kusi, do niewiary Jest czymś dalekim od miłości Dajesz mi dłoń na pożegnanie Widząc, że lampa ma przebladła Nie wyjdę za nią Nie wyjdę za nią Nie wyjdę, żeby rzucić Tobie Na drogę gorycz mego światła Zbyt doświadczona dusza moja Wiedząc, co warte i niewarte Jest niespokojna i ciekawa Jak okno w czarną noc otwarte Dnia oddal mglista, nierzetelna Dotknęła oczy me niemocą I oszałamia mnie nadzieją Niespodziewana przyjaźń z nocą Dnia oddal mglista, nierzetelna Dotknęła oczy me niemocą I oszałamia mnie nadzieją Niespodziewana przyjaźń z nocą Zbyt doświadczona dusza moja Wiedząc, co warte i niewarte Jest niespokojna i ciekawa Jak okno w czarną noc otwarte Dnia oddal mglista, nierzetelna Dotknęła oczy me niemocą I oszałamia mnie nadzieją Niespodziewana przyjaźń z nocą Dnia oddal mglista, nierzetelna Dotknęła oczy me niemocą I oszałamia mnie nadzieją Niespodziewana przyjaźń z nocą