Gdzy śpisz obca lampy światłu W półmroku rozgrzanej pościeli Moje pióro Twoje rysy kreślisłowami tworzonymi pomału Jakże nazwać nad którą sie czuwa Ciepła garść w oprawie uśmiechu Każde słowo innych słów jest echem A z nowymi idzie jak po grudzie Gdy drzwi zostawiasz otwarte Dla szorstkich zapachów drogi Pomna nocy leżących odłogiem I wciąż pytań bezsennych czy warto Jakze nazwać nad którą sie czuwa Ciepła garść w oprawie usmiechu Każde słowo innych słów jest echem A z nowymi idzie jak po grudzie ... Gdy myśl z pociągu w pół drogi W dom zawita o stacji tysiąc Daj jej chwilę przy Tobie odpocząć Bo ta myśl ciągle myśli o Tobie