Cisza skrada się, łasi się, Zęby ma jak pies. Ona czegoś chce, Dobrze wiem, Chyba chce mnie zjeść. Tu jest trochę za spokojnie, Gładko zbyt, Nic nie dzieje się pozornie, Lecz on przecież był I znikł. Cisza snuje się, Gapi się, Oczy ma jak kot. Cisza szepcze, że dobrze jest Zmieniać coś to błąd, Ale tu jest za spokojnie, Duszno zbyt, Są pustnie przeogromne. Bo on przecież był I znikł. Nie wiem co to jest, Ale jest I zagarnia mnie, Znika drugi brzeg, No a łódź leży gdzieś na dnie. Tu jest trochę za spokojnie, Pusto zbyt. Czy to jest opowieść o mnie, Czy on zmyślił mnie I znikł. Czy to jeszcze ja, Czy nie ja. Nie wiem, Tak czy nie Wzrokiem szukam drzwi, Chcę stąd wyjść, Uratować się. Coś mi mówi najspokojniej Wstań i idź. To od dziś opowieść o mnie I nie zmyśli mnie Już nikt.