Tam, gdzie się bulwar z aleją spotka A z kabaretem operetka Przychodzi w soboty bardotka Do baru "Szalona krewetka" Zamawia absynt z rumem Gotówką zawsze płaci I się zachwyca tłumem Kolorowych postaci ♪ Żandarmem, który pokarmem Dokarmia Arlekina Pastorem, który wieczorem Przebiera się za delfina Operową diwą, która śpiewa krzywo I żoną sędzi, która pędzi Nalewkę z kalafiora Którą z butelki sączy niewielki delfin Przebrany za pastora ♪ Tam nikt nikomu nie naubliża A rano czarna furgonetka Rozwozi na krańce Paryża Spod baru "Szalona krewetka" Żołnierzy i cywili Bezbożnych i dewotki Tych, którzy w nocy byli Kolegami bardotki Żandarmem, który pokarmem Dokarmia Arlekina Pastorem, który wieczorem Przebiera się za delfina Operową diwą, która śpiewa krzywo I żoną sędzi, która pędzi Nalewkę z kalafiora Którą z butelki sączy niewielki delfin Przebrany za pastora ♪ Tu, gdzie się latem wiją nagietki Na każdym rogu szkoła tańca I rośnie spożycie krewetki Na jednego mieszkańca Tu w karczmie "Czarne oczy" Codzienność nie jest słodka Ale w sobotę w nocy Podhalańska bardotka ♪ Z żandarmem, który pokarmem Dokarmia Arlekina Z pastorem, który wieczorem Przebiera się za delfina Z operową diwą, która śpiewa krzywo I z żoną sędzi, która pędzi Z żętycy śliwowicę Którą na Rysy dostarcza łysy niedźwiedź Przebrany za kozicę