Śniły mi się ptaki bez nieba Śniły mi się konie bez ziemi Śniły mi się ptaki bez nieba Śniły mi się konie bez ziemi ♪ Tu żadnej pory roku oprócz zimy nie ma Tu miejsce na labirynt i na głowę kamień Obcy mur z obcym murem graniczy Na łodyżce podwórka więdnie lniany kwiatek nieba Tu żadnej pory roku oprócz zimy nie ma Tu miejsce na labirynt i na głowę kamień Obcy mur z obcym murem graniczy Na łodyżce podwórka więdnie lniany kwiatek nieba ♪ Oni tam zboże sieją Senne siano się zwozi w sienie otwarte na oścież Tam lato ze złotym berłem przechodzi Oni tam zboże sieją Senne siano się zwozi w sienie otwarte na oścież Tam lato ze złotym berłem przechodzi Oni tam zboże sieją Senne siano się zwozi w sienie otwarte na oścież Tam lato ze złotym berłem przechodzi ♪ Jeszcze z daleka samego Królestwa Świeci ostatnie jabłko na jabłoni ♪ Tu miejsce na labirynt i na głowę kamień I nikt nie krzyknie nawet, kiedy upadnę w zgiełku zmotoryzowanym Jak resztki lodu sprząta się przed wiosną, obcego człowieka podniosą Zbiegną się nagle wszystkie strony i pory roku będą równocześnie Tu miejsce na labirynt i na głowę kamień I nikt nie krzyknie nawet, kiedy upadnę w zgiełku zmotoryzowanym Jak resztki lodu sprząta się przed wiosną, obcego człowieka podniosą Zbiegną się nagle wszystkie strony i pory roku będą równocześnie Wszystkie chwile uderzą naraz do serca I spór będą wiodły, do której z nich należę I niech to będzie spowiedź, ale bez rozgrzeszenia Nie chcę, by okradano mnie z mojego życia Wszystkie chwile uderzą naraz do serca I spór będą wiodły, do której z nich należę I niech to będzie spowiedź, ale bez rozgrzeszenia Nie chcę, by okradano mnie z mojego życia