Jeden na biurku, drugi w garści, trzeci lśni w kieszeni
Chcą sprzedać czwarty mi, ten czwarty, który wszystko zmieni
Lewy nadgarstek, niegdyś martwy, już się ślicznie mieni
Szelest tych kartek męczy, pragniesz snuć się w czystej bieli
Przedziwne czasy, znowu śnił mi się internet chyba
Prostokąt piszcząc o poranku, pilnie serce wzywał
Szepce, że cała okolica silnym deszczem spływa
A ja tęsknie za czasem, w którym nikt mych myśli nie przerywał
Często miewam te momenty, że chce uciekać od nich
Jednak nie wiem, jak się przedrę przez mgłę
Windą do lobby zjezdżam w ciszy, każdy obok mnie milczy
Patrzy w prostokąt, jestem dziwny
Chciałbym zepsuć te świecące prostokąty
Kiedyś tańczyliśmy
Wszędzie świecące prostokąty
Kiedyś tańczyliśmy
Wszędzie świecące prostokąty
Mogę sprawdzić wszystko w każdej chwili
Mogę sprawdzić wszystko w każdej chwili
Wszędzie świecące prostokąty
Nie mów do mnie wyczerpałeś limit
W tym miesiącu wyczerpałeś limit
Pamiętasz jak oglądaliśmy razem Ósmą Milę?
Wciąż nie wierzyłem, że pobędziesz z nami krótką chwilę
Prostokąt wie, że dziś jest dzień, w którym się urodziłeś
Stu lat ci życzą obcy ludzie, chcieli dobrze, lecz ty już nie żyjesz
Przedziwne czasy, znowu śnił mi się nasz wuefista
Znał prawdę o mnie, jak obserwowana w lustrze blizna
Pół ciała pełne mam ambicji, drugie pół lenistwa
Ty zgadnij, którą z tych połówek prezentuję przed tym tłumem z Insta
Często miewam te momenty, że chcę uciekać od nich
Jednak nie wiem, jak się przedrę przez mgłę
Metrem przez miasto pędzę w ciszy, każdy pasażer milczy
Patrzy w prostokąt, jestem dziwny
Chciałbym zepsuć te świecące prostokąty
Kiedyś tańczyliśmy
Wszędzie świecące prostokąty
Kiedyś tańczyliśmy
Wszędzie świecące prostokąty
Mogę sprawdzić wszystko w każdej chwili, mogę sprawdzić wszystko w każdej chwili
Wszędzie świecące prostokąty
Nie mów do mnie wyczerpałeś limit, w tym miesiącu wyczerpałeś limit
Dwa masz na biurku, trzeci w dłoni, w czwartym brak baterii
Chcesz kupić piąty, jeszcze piąty z czystej fanaberii
Gdzie oni są, moi znajomi tak na świat pazerni
Ty jedziesz zwiedzać, żebyś wklepać mógł ten #Berlin, oh
Każdy tu patrzy na swoje oblicze
Patrzę na twoją twarz, stoję i milczę
W prostokącie niepokoje są liczne
W głowie mi dwoją i troją się znicze
W grobie się z tobą rozliczę
Z tobą też, znów podzieleni, bo mnożą cash
Uwięziony dobrobytu chorobą zwierz
Milczenie złotem, wiec mówię rozmowom precz
Stare ziomki wyskakują jak pop up-y
"Co u Ciebie? Trza się spotkać tak poza tym"
Zobacz Filip, wszyscy chętni na to, a ty? (Taco, a ty?)
Ja uniki ze zwinnością akrobaty
Zdarza mi się ta ochota, że chcę schować prostokąt do szuflady, nim pochowa on mnie
Windą na górę wjeżdżam w ciszy, każdy obok mnie milczy
Patrzy w prostokąt, nie mój biznes
Ja odłączam się
Świecące prostokąty
Kiedyś tańczyliśmy
Wszędzie świecące prostokąty
Kiedyś tańczyliśmy
Wszędzie świecące prostokąty
Mogę sprawdzić wszystko w każdej chwili
Mogę sprawdzić wszystko w każdej chwili
Wszędzie świecące prostokąty
Nie mów do mnie wyczerpałeś limit
W tym miesiącu wyczerpałeś limit
No, panie Szcześniak, no i widzi pan, co technologia robi z ludźmi
Ja proponuję toast: za długie życie i długie nogi!
Поcмотреть все песни артиста