Czarne to niebo wisi nad nami od rana Chociaż już od północy słychać ton konania Płacze, szlochanie matek teraz nic nie daje Krew jest, bo wszyscy chłopcy wyrżnięci jak łanie Król wasz szczęśliwy leży, syty od krwi Pana Władza jest umocniona duchami Abrama Biegnę, szukam tu ciała mojej ukochanej Pusto, zabili ją już szukając tu "money" Całe to miasto piękne spływa krwią po brzegi Trupy, leżą we mgle a czarny sęp już siedzi Chciałeś uciekać tam gdzie nie ma zła ucisku Teraz płaczesz biedny gdy śmierć głaszcze po pysku Chcieli by umarł tu niebieski król Sam sobie grubasie zadałeś ból Nie licz na gorących panienek tłum One za biorą ci euforii szum Pozwól ich uwolnić Od myśli poprawnej Pozwól im odlecieć Do zorzy polarnej Dzisiaj tak dużo naszych niewiniątek leży Zdolni są tylko do przeliczenia macierzy Chciałbym im wszystkim już coś powiedzieć od serca Chyba że tutaj słów mych nikt nie zapamięta Wszyscy są tak wrażliwi na uwagi tkliwi Zawsze gdy oni płaczą chce mi się na żygi Walnąć to, butem zniszczyć te płateczki śniegu Skończyć rzeź niewiniątek o mrocznym krwiobiegu Pozwól ich uwolnić Od myśli poprawnej Pozwól im odlecieć Do zorzy polarnej