Znowu nie mam na nic siły I znowu słabo sypiam i za dużo kofeiny pije Jeszcze chwile temu żyłem w świecie bez granic Teraz siedzę sam w pokoju z pociętymi myślami Wypłukany, my zawsze tacy sami, Nigdy się nie zmieniamy i nie zauważamy Zmian na własnej twarzy, chodze do góry nogami A chce zaprzeć się rękami, że nie jestem Odpowiedzialny za to co się zdarzy, lepiej Wiń ich albo milcz, dla mnie winny inny każdy Ugh, tylko nie ja Przecież to jedynie wyrazy, słów gra Brak mi kawy, szykuj fakty i wskaż stół To tylko jeden taki tydzien ale mierzę go latami już Nalej kawy, przedstaw fakty, nakryj stół Czy to tylko jeden tydzień skoro mierze go latami już? Poranny strach moją dłonią trąca kubek Ja myślami w snach, upłynie czas zanim obudzę się Naokoło ran sporo, ja stoję sam obok Migawka lat oczom ukazuje świat Choć on nie istnieje już od tak dawna Cała wieczność była kiedyś dla mnie tak łatwa Złapałem chwile pojedynczą nim spadła Pozostałe w dół lecą gdzieś do diabła Tak się roztrzaskać, jak myśli o papier Dlaczego mam wrażenie, że to tylko ja je łapie? Cała reszta głów jakby już dostała pakiet Może go zgubiłem przez ten problem z plecakiem? Na razie kawę będę pił zanim wstanę na dobre Kiedyś trzeba skończyć brać ten oddech Poczuć tlen w sobie, to wszystko minie W końcu to tylko jeden tydzień...?