Witam zebranych, nazywam się Piotr
Znów jestem trzeźwym alkoholikiem
Pierdolić wódę, nie piłem już dwa lata z hakiem
Jaram się takim wynikiem
Nie było łatwo się odbić od syfu (nie)
To ciężka przeprawa, melanż potrafi się wkręcać bez kitu
Gdy w nocy tak ładnie się świeci Warszawa
Ciągle nawijam o tym, ponoć za często mi się to zdarza
Bo ludzie pieprzą głupoty, ale ja się nie obrażam
Chyba mam w słowach trotyl, to człowiek o wielu twarzach
Gonią mnie kwoty, chce więcej floty
Na stare lata przyda się gaża
Nie wiem czy mi jakoś bardzo zależy na rapie
Póki co się czuję jak złośliwa narośl na kanapie
To co dziś robię z muzyką jest dla wielu kwestią sporną
Nie wiem czy jestem raperem w miarę zwodnim
Czy pierdolonym aktorem porno
Rap gra to suka co ssie tak mocno, że boli
I czuję, że jestem już blisko
By dojść tam gdzie chcę i się nie pierdolić
Na imię mi Piotr, choć miałem być Krzysztof...
PIOTEEEEEER!
Najwyższa pora puścić to
By trzymać fason, goić blizny, łapać oddech, robić sos
I nawet jeśli myślałeś, że czasem trudno jest być mną
To człowiek mądrzeje kiedy poczuje pod palcami dno
PIOTEEEEEER!
Najwyższa pora puścić to
By trzymać fason, goić blizny, łapać oddech, robić sos
I nawet jeśli myślałeś, że czasem trudno jest być mną
To człowiek mądrzeje kiedy poczuje pod palcami dno
Mama mówiła mi, żebym uważał na ludzi
Za szybko nie wchodził w relacje
Po latach udało już mi się obudzić
I teraz się zgadzam i wiem, że ma rację
Bo świat się skurwia z dnia na dzień
Większość ludzi razem z nim
Niektórym to bym odciął tlen
Właśnie dlatego moje drzwi
Nie są otwarte dla każdego
Tak jak kiedyś, no bo dziś
Mam dużo mocniej wyjebane
Nie chcę mi się już psuć krwi
Ciągle do przodu, byle spokojnie, tworzę swoją markę
Ty, jeśli to kiedykolwiek wydam gdziekolwiek
To będą oblegać te markety
Jeden z drugim pierdolą aż miło, a mnie ogarnia pusty śmiech
Błagam skończ, bo gęba mnie boli już (that's what she said)
Rapsy i Symbiotyk, priorytety i mam pewność
Będę robił to co chcę, jak masz z tym problem to się pierdol
Już mam kurwa problemy z pamięcią
Bez kitu, te tracki są dla mnie jak save'y
Pamiętać żeby nawinąć ten numer o dupie co mówi, że życie jest wavy
Dzwonię do zioma, co mi przekminia
Że dla niego dziś to niedziela handlowa
I przyjedź sam zobacz, przyjedź sam zobacz
Przybijam się na to, tablica korkowa
Czeka taksówka, wbijam, jadę
Zlewają się wszystkie kolory miasta
Ginę w synapsach
Ona mi robi ba-bajzel na bani jak ayahuasca
Czeka taksówka, wbijam, jadę
Zlewają się wszystkie kolory miasta
Ginę w synapsach
Ona mi robi ba-bajzel na bani jak ayahuasca
PIOTEEEEEER!
Najwyższa pora puścić to
By trzymać fason, goić blizny, łapać oddech, robić sos
I nawet jeśli myślałeś, że czasem trudno jest być mną
To człowiek mądrzeje kiedy poczuje pod palcami dno
PIOTEEEEEER!
Najwyższa pora puścić to
By trzymać fason, goić blizny, łapać oddech, robić sos
I nawet jeśli myślałeś, że czasem trudno jest być mną
To człowiek mądrzeje kiedy poczuje pod palcami dno
Поcмотреть все песни артиста