Brr, dlaczego ciągle jest mi zimno pytam Hmm, po głowie krąży mi za dużo myśli Grr, dostaję znów kolejną salwę pytań Zzz, wyśnione życie nawet mi się nie śni Znów pisze płytę pod blister Znów brudne myśli po czystej Znów proszę jesień o liście Bo kocham je zajebiście Tak czasem czuję, że nie pasuję do tego świata Zanim się odnajdę prędzej nauczę się latać Dlaczego moja mama płacze przeze mnie I dlaczego mój przyjaciel kolejną dobę zdycha na raka Całe życie długie noce krótkie dni Lubię sobie czasem zniknąć jak Copperfield Do piątej słuchałem Kory i wypiłem cztery wina I brałem używki o których nie powiem ci Znowu widzą we mnie kurwa beksę Noszę w sobie coś co jest jebnięte Kocham jak płaczecie przy mojej muzyce No, bo dla mnie serio jest to piękne I niech każdy roni swoje łzy Jak ci dają morgę rzygaj tym Weź to z siebie wypluj Weź to z siebie wyrzuć Niech po smutku pozostanie pył Zmęczone powieki Otwieram cały czas (cały czas) Jeśli prawda w oczy kole to chciałbym ją zna-a-a-a-a-a-ać ♪ Palę boby zielone jak Tabaluga, ej Za tych co nie mogą być z nami już tutaj, ej Miałeś się nie sypać, ale znowu gruda, ej Modli się za ciebie cała nasza grupa, ej Wczoraj jeszcze bobo Dzisiaj już dorośli Nie liczą się z tobą Liczą się pieniążki Nie chcę żyć jak robot W drodze na Powązki Czuję się jak rozbrojony ładunek emocji Jedni wierzą sobie w płaską ziemię Drudzy bardzo mocno wierzą w cuda A ja nie dowierzam, że istnieję Jak to się w ogóle mogło udać Na filozofii wmawiali, że jestem formą Siedzę na kwadracie i myślę na okrągło O sobie, o tobie, o mamie, o tacie, o siostrze, o was, o bogatych, o bezdomnych którzy mokną Znowu widzą we mnie kurwa beksę Noszę w sobie coś co jest jebnięte Kocham jak płaczecie przy mojej muzyce No, bo dla mnie serio jest to piękne I niech każdy roni swoje łzy Jak ci dają morgę rzygaj tym Weź to z siebie wypluj Weź to z siebie wyrzuć Niech po smutku pozostanie pył Zmęczone powieki Otwieram cały czas (cały czas) Jeśli prawda w oczy kole to chciałbym ją zna-a-a-a-a-a-ać