Ostatnio jakoś nie pasuję tu Jakby serce ktoś mi łamał w pół Jakby grał tu tylko werbel zapisany w loop Wiecznie gubię tu sam siebie poszukując słów, ej Chyba tylko dla mnie jest tu plan B Czego nie chciałbym ułożyć, to się wali na łeb Wtedy przychodzi gniew, odbierając mi cześć Sam już nie wiem czego szukam, wygniecony jak kresz Tylko w oczach braci, szukam swej odwagi Chociaż grama magii wróc Bym nie zaznał zdrady, słów takiej wagi Które znowu sprawią ból Jak od nowa mam szukać dróg? Czegoś jakby brakuje we mnie Jakbym rozsypał się na wiór Wszystko, co miałem jest we mgle Kiedyś brakowało mi tchu Mimo to szedłem przed siebie Dzisiaj życie kłamie jak z nut, jakoś to będzie (Dzisiaj życie kłamie jak z nut, jakoś to będzie) (Jakoś to będzie) Jak chmura do pięknego dnia Jak blizny na widocznych miejscach Wybrakowany jak wrak Chodziłem wiecznie, gdzie nie trzeba Może poznałeś, jak gram Bo wcześniej to raczej byś nie znał Zbudowałem planszę sam Chętnie by każdy chodź partię rozegrał Ale zbyt dobrze pamiętam ten stan Jak nie istnieć dla społeczeństwa Pokazałbym komuś jad Od dawna już we mnie zamieszkał Może poznałeś jak gram Bo wcześniej to raczej byś nie znał Zbudowałem planszę sam W końcu gdzieś pasuję do otoczenia Tego nie zmieniam, ej Gdzie leży ta kolejna część? Bardzo dobrze to wiesz, bo szukamy tego wszyscy Czyżby to był na wszystko lek? Dla mnie człowiek jak sęp, zrobi wszystko dla korzyści Maska spada jak deszcz, asfalt wychował mnie Tak po grób, aż od kołyski Daj mi ten jeden take Resztę zrobię, gdy wiem, że na pewno jesteś bliski I tak siedzę wpatrzony, jak w Twoje oczy nad ranem Ze mną demony, sypią sól na rany prosto Mijamy się jak zjawy nad ranem To jak węzeł gordyjski, nie da się po prostu rozciąć Kawałeczki są jakby szare Twarze zblurowane, cisza w koło niemal jak posąg Wszystko porozrzucane W środku układanki my jak duże dzieci, jakby boso Wiedz, że nie winię Cię za to Gdy paraliżuje strach, cucisz lepiej niż defibrylator Zgubiłem puzzle, brakujące elementy Są jak do trumny gwoździe, a miały być jak diamenty Póki sił mi starczy, nie wrócę na tarczy Choćbym nagle zastygł tu Dalej trwam na planszy Honor jest jak zastrzyk, w oczach ciągle widzę bunt Jak chmura do pięknego dnia Jak blizny na widocznych miejscach Wybrakowany jak wrak Chodziłem wiecznie, gdzie nie trzeba Może poznałeś, jak gram Bo wcześniej to raczej byś nie znał Zbudowałem planszę sam Chętnie by każdy chodź partię rozegrał Ale zbyt dobrze pamiętam ten stan Jak nie istnieć dla społeczeństwa Pokazałbym komuś jad Od dawna już we mnie zamieszkał Może poznałeś jak gram Bo wcześniej to raczej byś nie znał Zbudowałem planszę sam W końcu gdzieś pasuję do otoczenia Tego nie zmieniam, ej