Opuścił ból, bo nikt nie radzi jak Ty
Nie nosimy piór, niech w plecy wieją wiatry
Odnajdziemy wzór, gdy źle prowadzą mapy
Przelatują daty i ilości prób
Wiem, że jestem tu, choć czasem jak lunatyk
Toczy we mnie bój sangwinik i flegmatyk
Słyszę tylko szum w tym poszukiwaniu tratwy
Muzyką mnie natchnij, odnajdę klucz
Chciał łatwo okryć, martwi mój duch
Zawodzi jej dotyk wśród pustych słów
Gesty jak groty pośrodku stromych gór, walczę jak Odyn, po grób (ej)
Nad niebem dom, pod niebem zło, kto temu winien?
Z wiarą jak Hiob, kiedy non-stop wszystko w dymie
Miewamy w mroku deficyt skruchy (skruchy)
Pośrodku pokus każdy zatruty (truty)
Wzbić się jak sokół nad wszystkie trudy (trudy)
Zobaczyć w ogniu porażek sumy (sumy, sumy)
Rany sypałem solą, niosąc ciężar gdzieś za trzech (gdzieś za trzech)
Dzisiaj znikam jak Fonos, by spokoju w końcu strzec (w końcu strzec)
Kiedyś odnajdę pomost, złączę zerwaną więź (zerwaną więź)
Mimo że ciągle stromo, myśli ciążą, słychać szept
Rany sypałem solą, niosąc ciężar gdzieś za trzech (gdzieś za trzech)
Dzisiaj znikam jak Fonos, by spokoju w końcu strzec (w końcu strzec)
Kiedyś odnajdę pomost, złączę zerwaną więź (zerwaną więź)
Mimo że ciągle stromo, myśli ciążą, słychać szept (szept, szept)
Biorę łyk powietrza, na łzy nie ma miejsca
Czuję każde uderzenie bijącego serca
Nie zwalniam tempa, bo życie to pętla
Kilkuaktowy spektakl, od nas zależy puenta
W sentymentach nie tonę już
Zapamiętam ten w plecy nóż
I czarne płatki róż rozsypane pod Twoimi stopami
Gdy się patrzę z oddali, składam się jak origami
Już ich nie pamiętam, jedynie został kurz
Ktoś wszystko podeptał, zamienił w biały puch
Czarne myśli jak blackout
W dal odeszły, nic dobrego z nimi nie mam już
Zostały na deskach, razem z nimi zdrada, niemoc - to największy ból
Nie ma takiej chwili, tego nie da się zapomnieć
Już na zawsze zapisane mam to w moim DNA
Mimo wszystko ogień płonie, możesz schować się w me dłonie
Pozwól, że zabiorę, gdzie byliśmy w snach
Dziś patrzę na cel, nie drogę
Strzelam celnie słowem, wiem, że będzie dobrze
Znam
Wszystkie swoje fobie
Dzisiaj ściągam zbroję, wyleczony z tamtych ran
Rany sypałem solą, niosąc ciężar gdzieś za trzech (gdzieś za trzech)
Dzisiaj znikam jak Fonos, by spokoju w końcu strzec (w końcu strzec)
Kiedyś odnajdę pomost, złączę zerwaną więź (zerwaną więź)
Mimo że ciągle stromo, myśli ciążą, słychać szept
Rany sypałem solą, niosąc ciężar gdzieś za trzech (gdzieś za trzech)
Dzisiaj znikam jak Fonos, by spokoju w końcu strzec (w końcu strzec)
Kiedyś odnajdę pomost, złączę zerwaną więź
Mimo że ciągle stromo, myśli ciążą, słychać szept
Поcмотреть все песни артиста