A w poniedziałek na rano Mam ciężką banię, bo mało W weekend pospałem, bo na noc Ja się poddałem tym balom Nie żałowałem, się stało Tak dobrze znałem twe ciało A nie wiedziałem co pod nim trzymasz Oh, wybacz, to nie tatuaż, to się zmywa Wiesz co utula mnie w tych chwilach Jedyny kush jaki chowam pod dywan, uu... Teraz siedziałam za cicho Teraz pora, aby krzyknąć i wyrzucić to wszystko A w tobie widzę ból No to jest nas dwóch Ale mimo to my wciąż Lambada, sativa, proszę niech tak zostanie Zabawa ta nie mija, proszę niech tak zostanie Jak pierwsze nagrania Pamiętam ciężkie rozstania Pamiętam lepsze doznania Drinki to hazem dopalam Nie miałaś być do śniadania Bo zjedliśmy razem obiad Na kolację też zostałaś Ale po czasie wiesz, że w głowie nie za dobrze jest Bo jestem dziwny, powiedzą Ci o tym moje ex Łapię za ass, w rękawie as Na gaciach krata cały czas Teraz siedziałam za cicho Teraz pora, aby krzyknąć i wyrzucić to wszystko A w tobie widzę ból No to jest nas dwóch Ale mimo to my wciąż Lambada, sativa, proszę niech tak zostanie Zabawa ta nie mija, proszę niech tak zostanie