Codziennie mówię sobie będzie dość Lecz natychmiast znów go słyszeć chcę (więc nakręcam gramofon) I znowu śpiewa mi his z Masters Boys O tym jak ogromnie kocha mnie Choć wcale go nie ma Ja cała w marzeniach Że jego miłość wiecznie będzie trwać (wiecznie trwać) Że prawie jak Gatsby Obsypać mnie rad by Deszczem róż i perły do stóp kłaść (a to wszystko nieprawda) Codziennie mówię sobie będzie dość Nie ma rady, znów go słyszeć chcę (więc nakręcam gramofon) Rozsądek nie chce coś do głosu dojść I w nastroju nostalgicznym tkwię (hu-hu-hu) ♪ Wyciągam z szufladki Szaliki i szmatki Na szyi wieszam sztucznych pereł sznur (pereł sznur) Bo wiem, że mój Gatsby Mnie widzieć w nich rad by Że i on tak tęsknić też by mógł (a to wszystko nieprawda) Codziennie mówię sobie będzie dość Ale jeszcze chwilę tęsknić chcę (więc nakręcam gramofon) Aż nagle płyta coś zacina się I własnego, I własnego pana słyszę glos I własnego pana słyszę glos I własnego pana, I własnego pana I własnego pana, I własnego pana I własnego pana, I własnego pana I własnego pana, I własnego pana I własnego pana, I własnego pana I własnego pana, I własnego pana I własnego pana, I własnego pana I własnego pana, I własnego pana I własnego pana