Znów wygładzam Ciebie w sobie Wszystkie kanty wszystkie rogi Grubo cukrem posypuję Rozczarowań słone złogi Znów się widzę obok Ciebie Żonę z dziećmi ślę na księżyc Sąsiadowi z miną kata Pokazuję w windzie język Czy to się kiedyś skończy, czy to się w końcu zmęczy? Czy wreszcie się położy pod kocem niepamięci? Między nami trzecia zima Nie wiem nawet czy tam żyjesz Na podglądzie znów przewijam Nasze rozedrgane chwile Znowu goszczę Ciebie w sobie Znów Ci stawiam pomnik boski Rano w środku się rozbliźnia Pętla czasu ciśnie mocniej Czy to się kiedyś skończy, czy to się w końcu zmęczy? Czy wreszcie się położy pod kocem niepamięci? Czy to się kiedyś skończy, czy ja Cię w końcu strawię? Wyzionę niczym ducha, za sobą zostawię Czy to się kiedyś skończy, czy to się w końcu zmęczy? Czy wreszcie się położy pod kocem niepamięci? Czy to się kiedyś skończy, czy ja Cię w końcu strawię? Wyzionę niczym ducha, za sobą zostawię Zostawię