Delikatny jak szkło, czuję jak zerka To chyba zło, dzisiaj to miasto Dzisiaj to miasto to mrok Światła już zgasły, czekam na drop Niby sam, a widzę cały tłum Jest jeden ja, ona pamięta dwie twarze Ze sobą niezgrane, coś tu nie gra Niekończąca się pętla, wydeptana ścieżka Czas na restart, przyda się restart Złap papierosa i puść z dymem cały nieład Zepsuty zegar który składam od zera Zepsuty zegar, dziś czas mi nie ucieka Yeah, yeah, yeah Wagi dzielą przyjemności, przeznaczenie i masę Na utrapienie ilości, krótkie dni albo na sen Dostawcy znają trasę, na "siema", na "ty", "z widzenia" W bólu łączą się kace, ale nie utopią sumienia Hektolitry wody zapomnienia, chętnie dzielisz się kroplą Perspektywy to piersi sztuczne, rzuć se okiem przez okno Tu rozkosz wchodzi w krew mocno Na ziemię nie chce zejść odlot Opuścić blok miał, a na blok trafił Siostro, musimy ciąć go Delikatny jak szkło, czuję jak zerka To chyba zło, dzisiaj to miasto Dzisiaj to miasto to mrok Światła już zgasły, czekam na drop Czas na restart, przyda się restart Złap papierosa i puść z dymem cały nieład Zepsuty zegar który składam od zera Zepsuty zegar, dziś czas mi nie ucieka