Więdną panny, cóż znowu idzie na deszcz Rosną smutki, niebo dojrzewa pod zmierzch Na dnie coraz mniej, a głowa jak dzwon Siąpi nudą, lato ucieka nam z rąk Gdyby można było nagle wyjść za próg Powędrować gdzie poniosą oczy, pogna los Dotrzeć tam gdzie nie ubito jeszcze dróg A o szczęściu nie stanowi pełen trzos Gdyby można było wszystkie troski rzucić w kąt W zapomnienie puścić wczoraj, jutrem nie psuć krwi Nie zapłacić za kolejny drobny błąd Gdyby można było nagle wstać i iść ♪ Więdną liście jesień nadchodzi już czas Rosną chmury słońce ucieka za las Brzmią struny na łzy, a głowa do dna Jak nie wypić zima za oknem i mgła Gdyby można było nagle wyjść za próg Powędrować gdzie poniosą oczy, pogna los Dotrzeć tam gdzie nie ubito jeszcze dróg A o szczęściu nie stanowi pełen trzos Gdyby można było wszystkie troski rzucić w kąt W zapomnienie puścić wczoraj, jutrem nie psuć krwi Nie zapłacić za kolejny drobny błąd Gdyby można było nagle wstać i iść ♪ Więdną serca, iść by nam trzeba lecz gdzie? Rosną długi, lecz w końcu nie jest tak źle Więc maski na twarz, a serca na smycz Idzie zima, gwiazdy, prezenty i sny Gdyby można było nagle wyjść za próg Powędrować gdzie poniosą oczy, pogna los Dotrzeć tam gdzie nie ubito jeszcze dróg A o szczęściu nie stanowi pełen trzos Gdyby można było wszystkie troski rzucić w kąt W zapomnienie puścić wczoraj, jutrem nie psuć krwi Nie zapłacić za kolejny drobny błąd Gdyby można było nagle wstać i iść ♪ Gdyby można było nagle wyjść za próg Powędrować gdzie poniosą oczy, pogna los Dotrzeć tam gdzie nie ubito jeszcze dróg A o szczęściu nie stanowi pełen trzos Gdyby można było wszystkie troski rzucić w kąt W zapomnienie puścić wczoraj, jutrem nie psuć krwi Nie zapłacić za kolejny drobny błąd Gdyby można było nagle wstać i iść