Ponoć pierwszy facet, który jacht ten miał, Dając mu imię, jakiś taniec uczcić chciał. A czy wiecie, jakiego tańca nazwę dał? Jeśli tak, no to wszyscy razem, raz i dwa: Rock & roll'a, a w jego rytm nawet fale szły, Rock & roll'a, a w jego rytm nawet mokre żagle schły, Rock & roll'a, a w jego rytmie z szekli schodziła rdza, Rock & roll'a, bo w rock & roll'u zawsze wszystko gra. Gdy zdarzyło się, że wiatr zapomniał wiać, Nasz "Rock & roll" nie zamierzał w miejscu stać. Wręcz przeciwnie, jak burza w strzępy fale pruł, Wystarczyło kilka taktów zagrać mu. Nocą w porcie, w którym ów "Rock & roll" stał, Każdy inny jacht, wciąż belkami skrzypiąc, spał. On nie skrzypiał, nie darmo takie imię miał, On nie trzeszczał też, lecz tak jakby grał. Hej, żeglarze, kto z was własną łajbę ma, Niech "Rock & roll" jej na imię zaraz da. Z taką nazwą, to choćby dna jej było brak, Będzie szła..., że nikt nie powie: "Ale wrak."