W mordzie Sahara (oh, oh) wszędzie żmije są
Studio to moja oaza, bo (bo) nic mi nie przeszkadza
Mam na szyi nowy szmaragd i to nie fatamorgana
Te kamienie są prawdziwe (oh, oh)
Leci sobie nowy Gunna, pełna ziomów karawana
Tak jak mumie, ja zawinę sort (oh, oh)
W mordzie Sahara (oh, oh) wszędzie żmije są
Studio to moja oaza, bo (bo) nic mi nie przeszkadza
Mam na szyi nowy szmaragd i to nie fatamorgana
Te kamienie są prawdziwe (oh, oh)
Leci sobie nowy Gunna, pełna ziomów karawana
Tak jak mumie, ja zawinę sort (oh, oh)
Na tej pustyni stylu (stylu), my to już trzecia fala (ej)
Mają mnie za narkomana, mają za chama
Ale mama mnie inaczej wychowała
Tyle, że świat zmienił
Wielki drip, jakby pękła tama (tama)
Kiedyś czułem wstyd, teraz pierdolę wszystkie zahamowania
Za dużo suchych dni (suchych dni)
Za dużo pustych dni (pustych dni)
Za dużo ciężkich chwil, do opowiadania
Kiedyś nosiłem po bracie ubrania
Dzisiaj rozdaję ubrania mym ziomkom
Nie mów mi, kurwa, czy jestem w porządku
Bo nie mam już nic do udowadniania
Wokół jest każdy kojotem i wciąż słyszę ich ujadania (heh)
Ja gonię za tym banknotem
Bo tak dziś wygląda ten instynkt przetrwania
Nawet ućpany pejotlem bym więcej od Ciebie ogarniał
Do ludzi brak zaufania, z obcymi się nie spoufalam
W klepsydrze życia sypie się piach
Chcę złapać w garść wszystkie ziarna
Chcę to przesypać i komuś dać
Chociaż to rzecz jest niełatwa
Kiedyś bez grzejnika musiałem spać
Teraz rozpalam wszystkie miasta
Po to na szyi noszę ten ice
To właśnie moja klimatyzacja
Teraz rozpalam szybko blanta
W mordzie Sahara (oh, oh) wszędzie żmije są
Studio to moja oaza, bo (bo) nic mi nie przeszkadza
Mam na szyi nowy szmaragd i to nie fatamorgana
Te kamienie są prawdziwe (oh, oh)
Leci sobie nowy Gunna, pełna ziomów karawana
Tak jak mumie, ja zawinę sort (oh, oh)
W mordzie Sahara (oh, oh) wszędzie żmije są
Studio to moja oaza, bo (bo) nic mi nie przeszkadza
Mam na szyi nowy szmaragd i to nie fatamorgana
Te kamienie są prawdziwe (oh, oh)
Leci sobie nowy Gunna, pełna ziomów karawana
Tak jak mumie, ja zawinę sort (oh, oh)
W mordzie Sahara, leci Travis Scott
Leci Quintana, damn, she smoke my dope
W moim domu odkładam sobie plac na plac
Robię sobie piramidę, złoty dotyk Midas
Ludzie rzucają w oczy piach
Kochają nienawidzić nas, kochają, gdy tracimy blask
Wiele tras, wiele miast, Rajd Dakar (skrr, skrr)
Zapierdalam, żeby mieć na stare lata (skrr, skrr)
Na odpoczynek sobie wybieram Jukatan
Dam Ci słodkie życie, no bo jem ananasa
Noszę egipski krzyż, jak faraon (faraon)
I mam w planach przejąć Babilon (Babilon)
Stworzę lepszy świat, jak Salomon (Salomon)
Potrzebny mi tylko mikrofon
Na tej pustyni bez ludzi, ja jestem studnią bez dna
Przy nieurodzaju ja mam tyle pasji, ile żaden z was
Wiem, że ktoś liczy mi czas, ej
Wiem, że ktoś liczy mi czas, ej
Szkoda mi życia, ja chcę mieć świadomość
Że wszystko to nie idzie w piach, ej
W mordzie Sahara (oh, oh) wszędzie żmije są
Studio to moja oaza, bo (bo) nic mi nie przeszkadza
Mam na szyi nowy szmaragd i to nie fatamorgana
Te kamienie są prawdziwe (oh, oh)
Leci sobie nowy Gunna, pełna ziomów karawana
Tak jak mumie, ja zawinę sort (oh, oh)
W mordzie Sahara (oh, oh) wszędzie żmije są
Studio to moja oaza, bo (bo) nic mi nie przeszkadza
Mam na szyi nowy szmaragd i to nie fatamorgana
Te kamienie są prawdziwe (oh, oh)
Leci sobie nowy Gunna, pełna ziomów karawana
Tak jak mumie, ja zawinę sort (oh, oh)
Поcмотреть все песни артиста