Gdzie świece palą, szepczą modły W trzewiach ziemskiego łez padołu Niech dzisiaj zmilknie zębów zgrzyt Zasiądźmy w kręgu – tu pospołu Przy jednym ogniu, w ciemną noc Na ucztę wszystkim pora Iść By oddać hołd minionym dniom A potem dalej w bólu żyć Już czas zawezwać duchy, zmory Przeklęte dusze winne krwi Ich domem groty I ugory Lecz dziś uchylmy dla nich drzwi Już jadło czeka I napitek Nie wpada tu księżyca blask Przybądźcie do nas na gościnę Bo radecznicy nadszedł czas! Za oknem słychać już pomału Łańcuchy kute z ciężkich win Ci, którzy spadli z piedestału Dziś przyjdą, by odpuścić im Lecz kto się ugnie, kto przebaczy Niewinnych żywot starty w proch? Bo kto za życia ludzki nie był Temu na wieki kaźń I loch! Oto potępieńca krzyk I któż mu obrońca? Za okrutną, krwawą pięść Nie masz mękom końca! Za knowania pełne zdrad Za swawolе I podłości Za oszczerstwa I za łzy Niechaj nagie świеcą kości! Dzień już świta – kończmy czary Czas przegonić nocne mary Swaróg wnet rozproszy mrok Powrócimy tu za rok Niech odejdą wszelkie zmory Wraże siły I upiory! Znów złamiemy czartów moc W przyszłoroczną dziadów noc