Słowo, dałbym wiele, żeby nie być sobą Żeby stać się inną osobą, wybrać losowo A jest wiele osób, które chciałyby być mną i nie widzą wad Życia, które jest na zewnątrz wspaniałe, a w środku wstrzykuje jad Im więcej ludzi wokół mnie, tym bardziej się czuję tu kurwa samotny Pierdole branże, wywiady, okładki oddam je skarbie za twój dotyk Ludzie myślą, że mamy życie usłane różami, a nie widzą nic Jak wejdziesz w kreacje obrazu to naprawdę ciężko jest potem z niej wyjść Jak tam życie? Zajebiście? Tak szczerze to kurwa nie bardzo Brzydzę się sobą i nie chcę już siebie takiego Jak mnie tworzy miasto Budzę się u niej, tyle że to nie ta, o której słyszałeś w numerach Nie znam imienia, twarzy nie poznam Bez spojrzeń się trzyma i siema Potem usłyszę od 15 osób, że straciłem godność, że to lafirynda, że wszyscy już mówią Nienawidzę ludzi i siebie, i Ciebie, i jebie szlugami, i wódą Szlugami i wódą ♪ Ktoś znów pyta mnie o zdjęcie Kim ja kurwa jestem? Pewnie, że możemy Ale dla mnie to bezsens Dla mnie to bezsens Bo prawdopodobnie jesteś bardziej wartościowym gościem Jak tak bardzo chcesz, to se wejdź w moje buty, proszę Jestem więźniem twierdzy, którą sam chciałem zbudować Linijka przerwy, bo kurwa nie zmieszczę tej frustracji już w żadnych słowach Ludzie lubią gadać, gadać szczególnie o cudzych sprawach Czuje się jak ściera, jak znów najebany rzygam przez okno Ubera Odkąd jestem sam, to już pierdole rap Ta płyta to mnie jebie i se pije, i se gram Ta cała kariera to znaczy już dla mnie w tym momencie Tyle co nic Ty dzieciak, nie wchodź w to Skup się na tym, żeby kurwa żyć To nie tak, że tu płaczę typku, choć ostatnie dni to jest dramat ciężki Rzygam jak śmieć gdzieś na winklu i w sumie to życie mi pisze te wersy Nie pytaj mnie o nią, bo nie znam jej już wcale Pochleję, ogarnę i cóż W sumie to nie wiem co dalej