Cyk, cyk, cyk, raz... Smiały jestem tylko na scenie i alko Nie wiem czy jak mnie poznajesz później myślisz, że było warto? A jeśli tak, to czemu? Bo coś wnoszę sobą czy bo mam znanych kolegów? Nie mów nawet, nie chce wiedzieć tego dzisiaj w sumie Mam to w dupie darzę cię obojętnością I tak ta płyta powstaje za długo Ja się zmieniam szybko, listopad, rok mija i mi trochę przykro Się miało posypać jak zachciałaś wyjść stad A suma summarum to mi kurwa wszystko wyszło Pykło kurwa Dla ciebie jestem tym za szybką, mogę naprawdę sporo a dziś to Jedyna potrzeba to spokój i sen Chodź połóż się gdzieś tutaj z boku i się Przytul po cichu daj wsłuchać się w oddech Dziękuję że jesteś, znajduję się w tobie Jedyna potrzeba to spokój i sen Jedyne problemy to światło i dźwięk Tylko szum drzew, tylko twój wdzięk Uspokoją mnie... Jedyna potrzeba to spokój i sen Chodź połóż się gdzieś tutaj z boku i Nie dotykaj mnie Mogę patrzeć już w oczy tobie i sobie Jedyna potrzeba to spokój i sen Ciebie w tym tekście jest kilka Znajdź swoje, razem trzy, osobno Dzielę świat na dwoje Na tobie się skupiam, jestem blisko ludzi Lecz lubię być w bańce na przykład jak tu dziś Dużo więcej słucham niż mówię Bo o sobie wiem już dość dużo Jak pytasz co robię w tym klubie - musiałem się schować przed burzą Nie chcę mi się z tobą gadać jakoś A jesteś taka ładna Nie wierzę, ale ci to mówię na głos, "Życie nie instagram" Ty znów będziesz czekać, jak wrócę Bez ciebie nie zasnę i się trochę smucę Co jak nam siebie odbiorą? Chyba tylko z tobą jestem sobą Jest chwila do rana Deszcz pada Warszawa Wracamy na wolę dziś znów, proszę Pana Jedyna potrzeba to spokój i sen Jedyne problemy to światło i dźwięk Tylko szum drzew, tylko twój wdzięk Uspokoją mnie Jedyna potrzeba to spokój i sen Chodź połóż się gdzieś tutaj z boku i Nie dotykaj mnie... Mogę patrzeć już w oczy tobie i sobie Jedyna potrzeba to spokój i sen Tylko szum drzew, tylko twój wdzięk Uspokoi mnie Mogę patrzeć już w oczy sobie i tobie