Martwię się złotem, bo marzyłem o diamentach, a przez to nie mogę spać, spać Teraz się czuję jakbym był w amoku, albo na głowie miał parę spraw, spraw Spraw bym wyjmował kule z ciała szybciej niż oddają strzał, strzał (oh my god) Ubieram głos w bity zza oceanu, po co nam płacz? (Wow) Wszyscy uciekają, kiedy w drodze moja pomoc, a potem podają rękę (rękę...) Jeszcze dziś nie mogę, ale kiedyś pokażę do kogo mieliście pretensje (pretensje...) Zostawcie pisanie mi, bo skończy wam się zeszyt kiedy wjadę nowym benzem (benzem) Proponuje spokój, ale u nas i tak każdy kurwa zrobi to co zechce (zechce...) Patrzę na typa, który chciałby mnie załatwić i nie czuję się źle z tym To więcej niż teksty, mam wizje i czas bez tych pustych pieniędzy Teraz każdy chciałby zjeść mnie, gdy jadę w moim mieście Te pojebane słowa uderzają przepotężnie Mam dziurę w moim benzie, dla zmyłki wy skurwiele Byście nie musieli pocić się z zazdrości przez me cele Wyobrażałem sobie więcej, więcej Prostsze niż może się wydawać Po prostu dawaj więcej, więcej Wyjmuję ręce z kieszeni, ale tylko wtedy kiedy dasz mi przestrzeń ♪ Wszyscy uciekają, kiedy w drodze moja pomoc, a potem podają rękę (rękę...) Jeszcze dziś nie mogę, ale kiedyś pokażę do kogo mieliście pretensje (pretensje...) Zostawcie pisanie mi, bo skończy wam się zeszyt kiedy wjadę nowym benzem (benzem) Proponuje spokój, ale u nas i tak każdy kurwa zrobi to co zechce (zechce...)