Opowiem Wam historię Pewnego małego chłopca Który pośród innych był Jak wśród stada czarna owca Mały niewinny, do nikogo niepodobny Poniżany i nękany uważał, że nie jest godny Że nie jest godny W świecie chorych aspiracji, w świecie chorych zachowań W świecie w którym ból istnienia jako jeden go wychował W świecie gdzie jego łzy tworzą prywatny ocean Bogu ducha winny chłopak, którego każdy ocenia On, trzyma w ręce marzenia, mocno ściska Jedna iskra powodem ogniska, będzie płomieć wszędzie A narzędziem nadzieja, ściana w roli głównej przyjaciela Noc zapada o tej samej porze, Noc i jego łoże i to, że nie jest najgorzej Trzyma go mocno, go trzyma go w pionie Trzyma, trzyma go po jasnej stronie Musisz obudzić się, mały chłopcze Bo to tylko zły sen Wziąć sprawy w swoje ręce i iść przed siebie W czasach populacji smutnej, ogólnego przygnębienia Żyje sam jak palec chłopak, którego każdy ocenia i Paleta barw jego marna, wizja przyszłości nadwyraz czarna Czarne chmury nad jego głową i słowo Ci daję, że tu nie ma kolorowo Dostał od życia szczyptę złych doznań Dostał złe karty, smak życia poznał La_tać chce, może się uda, zaginąć gdzieś na Bermudach Stoi na krawędzi, stoi, a Ty puść go Jedna noga, druga, skok i za późno Le_ci, wie, w końcu spadnie, uśmiecha się delikatnie, wyraźnie Leci zgrabnie (poleci zgrabnie czy to jawa czy to sen) A może spadnie? (a zresztą kto to wie?) Leci zgrabnie (poleci zgrabnie czy to jawa czy to sen) A może spadnie? (a zresztą kto to wie?) A zresztą kto to wie? A zresztą kto to wie? A zresztą kto to wie? Kto to wie?