Lubię kiedy się zieleni Lubię jak się piwo pieni I gdy można w pianę lekko wsunąć wąs Chociaż czasem tak się spoję Że do domu iść się boję No bo stara łapie zaraz dziwny dąs Lecą garnki i talerze Lekko się unosi pierze No i gratkę ma sąsiedztwo na dokładkę Drży w posadach kamienica Taki szum robi diablica Pewnie już ją każdy bierze za wariatkę ♪ By wprowadzić ład i spokój Cicho więc opuszczam pokój I unoszę całe życie na ulicę Tam na rogu kumple stoją Oni też się widzę boją Bo ratunek wszelki Czerpią wprost z butelki A ja wiem, że na mój ból Dobry jest żywiecki full Sprężam ciało I do baru wale śmiało I po chwili już radośnie Znowu się przyglądam wiośnie Barman leje a wokoło jest wesoło Lubię kiedy się zieleni Lubię jak się piwo pieni Gdyby to zrozumieć chciała moja mała Świat by inne miał wymiary Znikły wreszcie by koszmary No a życie by płynęło należycie Lubię kiedy się zieleni Lubię jak się piwo pieni Gdyby to zrozumieć chciała moja mała Świat by inne miał wymiary Znikły wreszcie by koszmary No a życie by płynęło należycie