W naszej chacie zawsze było ciemno Mieszkamy wszyscy przy ulicy Ciasnej Ciemnota tutaj to codzienność Za to piwo bywa czasem jasne Aż zjawił się czarodziej z bajki Co zrobił zwarcie gdzieś w centrali Był to elektryk ze Stoczni Gdańskiej I mówił byśmy mu zaufali Nie wierzę elektrykom Dozorca znowu dostał szału A dzielnicowy wyparował Wszyscy wokół wpadli w zachwyt A wódz osiedla zachorował Od dziś żarówki będą się palić Krzyczał elektryk z naszego dachu Koniec, koniec rządów centrali Niech ślepi idą bawić się w piachu Nie wierzę elektrykom Od kiedy elektryk został dozorcą To lata z siekierą po całej dzielnicy Żarówki pękły lub się nie palą Jest ciemno jak było i tylko ktoś krzyczy Nie wierzcie elektrykom