Przyszedłem na ten świat z wyrokiem śmierci
Szpital, inkubator, straciła tam wszystkie nerwy
18-ty sierpnia, 1992, Larry Bird skończył karierę tego samego dnia
Może stąd zajawa w późniejszym życiu na basket
W późniejszym życiu, co nie było wcale gwarantem
Przynajmniej tak powiedział lekarz mojej matce,
że w najlepszym wypadku będę na wózku przy farcie
Początek pamięci, ten Grabówek no i kłótnie
Ojciec wypływał na statek, i wracał, i pił wódkę
Kupił Pegasusa mi, się wymieniało cartridge
Na targowisku przy Batorym, dziś tam stoi parking
Sąsiad psychol z naprzeciwka, porysował drzwi nam w nocy
Zabujany w mojej matce, wyrył na nich list miłosny
Ojciec powiedział, wyjdę na chwilę, coś załatwię
Odtąd nie mijałem tego sąsiada na klatce
Pierwsza przeprowadzka, żegnaj Grabówek, witaj Redłowo
Dzisiaj jakbym tam mieszkał, miałbym naukowy park przed sobą
Pięć koleżanek, siostry, mieszkały naprzeciwko
Wpadałem tam posłuchać kaset (to nie jest hip-hop)
Pamiętam, raz u nich graliśmy w chowanego
Chciałem otworzyć pchnięciem drzwi od kuchni będąc w biegu
Potem zobaczyłem płacz, a na ziemi plamę koloru czerwonego
Drzwi od kuchni były szklane,
Przypał czy jej zdrowie, nie wiem o co się tam bardziej bałem
W przeciwieństwie do niej, ja cały, ona poharatana
Nie tak dramatycznie, chociaż wtedy tak to wyglądało
Byliśmy gówniarzami, wszystko się wyolbrzymiało
Nic mi się nie stało, ale kurwa udawałem,
że mnie boli, i że dłonią trzymam się za ranę
Byliśmy u nich w domu sami, ale zaraz wracał stary z pracy
Ciekawe co powie tu na te drzwi rozjebane
Najstarsza siostra założyła tamtej bandaż,
W głowie myślę, oby się nie dowiedziała matka
Nazajutrz spotykam ich ojca wychodząc z domu,
I mówi, że poszła im szyba w kuchni, bo jebnął piorun
Поcмотреть все песни артиста