Na jednej z planet układu słonecznego Wbijam do studia i kładę tu coś nowego To Jetlag Boyz i słowa na wagę złota Płyną pod prąd, bo zobacz ten świat zidiociał Ten świat zwariował, odleciał gdzieś w siną dal Tak zawirował, że kręci nim tylko szmal Stała prognoza, pogoda jest dla bogaczy I każda spoza osoba nic nie zobaczy Brudne ulice pełne są obcych ludzi Ja żyję wśród tych ludzi, uciekam od tych ludzi Budzę się rano i łączę się z satelitą Głośniki krwawią, mikrofon to jest kopyto Tu radio Jetlagz, ej halo czy nas słyszycie? Dziś nas słuchają wszechświat i okolice Mama Ziemia choruje po perturbacjach To wszystko racja, panuje tu idiokracja Już za czasów naszych dzieci będzie trzeci potop śmieci A powietrze kupisz w sklepie tak jak batoniki Mars No i szkoda naszych dzieci za to życie w takim świecie Chociaż rządzić nimi będzie może sama Mickey Mouse Riki tyki narkotyki każdy ciupie na potęgę Wypłukani są z emocji, a dzień dobry to jest idź stąd W telewizji lecą rzygi, wszyscy zajadają chemię Politycy to emotki ich debaty są jak sitcom Świat się podzielił, rozdzielił wszystkim nierówno Jedzenie jest dla elit, by inni jedli ich gówno Nie przylecieli Avengers walczyć o równość A system mieli jak blender nie tylko ludność Tlenu deficyt zaskoczył smogową apkę A kłusownicy chcą mnie złapać w plastikową siatkę Witam w dziczy, w której łatwo wpaść w pułapkę A obietnice zawsze chodzą tu w parze z podatkiem Klnę się na matkę, a ta matka to Ziemia Zamknęliśmy ją w klatkę tak jak inne stworzenia Nie płynę statkiem, bo Tadka już tu nie ma Z jego raka przypadkiem nie dała rady chemia Bez cienia szans, bo ten świat to tragifarsa Może będziesz miał fart i odlecisz stąd na Marsa Lub jakiś inny startup zbuduje Twój duplikat Teraz słuchasz Radia Jetlagz, nie reguluj odbiornika